Jadę dalej, a robi mi się coraz głodniej. Rozpytuję o pracę, owszem, jest, ale jaka? Temu złap rusałkę, temu nimfę, owemu dziwożonę… Pogłupieli doszczętnie, po wsiach pełno dziewek jak rzepy, a im się chce nieludek. Inny prosi, bym zabił wojsiłka i dostarczył mu kostkę z jego dłoni, bo zmielona i wsypana do polewki podobno wzmaga potencję…
— To akurat bujda — wtrącił Jaskier. - Próbowałem. Nie wzmaga nic a nic, a polewce nadaje smak wywaru z onuc. No, ale jeśli ludzie w to wierzą i są skłonni płacić…
— Nie będę zabijał wojsiłków. Ani innych nieszkodliwych stworzeń.
— To będziesz chodził głodny. Chyba, że zmienisz pracę.
— Na jaką?
— Na byle jaką. Zostań kapłanem. Byłbyś niezły z twoimi skrupułami, z twoją moralnością, z twoją wiedzą o naturze ludzi i wszelkiej rzeczy. To, że nie wierzysz w żadnych bogów, problemu stanowić nie powinno. Mało znam kapłanów, którzy wierzą. Zastań kapłanem i przestań się użalać nad sobą.